środa, 17 lutego 2016

Pozbyć się grubasa dzień 1

Witaj na moim blogi "Pozbyć się grubasa" 

 tak tym grubasem jestem ja...
Z wagą bezskutecznie walczę od lat. Moja silna wola jest strasznie słaba ale teraz słabnie i moje zdrowie więc MUSZĘ wreszcie schudnąć bo moje BMI dobiło do 46... tak to jest możliwe...
Wpadłam już w zamknięte koło. .. muszę schudnąć by żyć ale z tego samego powodu nie mogę ćwiczyć. W tej chwili wtoczenie mojego, 136 kilogramowego, cielska na drugie piętro jest dużym obciążeniem dla serca.
Dorosłam by się tym z kimś podzielić... padło na Ciebie.



 Będziesz ze mną? 

Potrzebuje mnóstwo wsparcia i dopingu. Niestety w domu go nie znajdę, mój kochany mąż nie widzi problemu w mojej wadze za to mój lekarz grozi mi że jak tak dalej pójdzie nie zobaczę jak dorastają moje dzieci. Nie będę się tu rozczulała choć wyć mi się chcę szczególnie w okolicy lustra i schodów/górek.

Plan na dziś 

był krótki i prosty... jak opisałam go na stronie facebook'owej
"Żyję dziś, tu i teraz i biorąc pod uwagę słabość mojej woli zajmować się będę jednym dniem tym obecnym.
Plan na dziś:
  1. 5 zdrowych posiłków (królewskie śniadanie, owoc, obiad, warzywo, skromna kolacja);
  2. 30 minut spaceru;
  3. 3,39 litra płynów nie słodzonych (wyliczenia wg aplikacji Hydro która będzie to liczyła i przypominała mi);
  4. Założenie bloga;
  5. 8 godzin snu;
Jak na pierwszy dzień to i tak sporo ;)
Szczególnie ostatnie. .. jestem pracoholikiem, pracuje w domu a moja praca jest siedząca więc wyzwaniem jest sen przez 8 godzin i nie podjadanie w międzyczasie ;)
Miłego dnia :) trzymaj za mnie kciuki"
Podsumowując go (dzisiejszy dzień ;) ) mogę powiedzieć że nie było źle:

1.

5 zdrowych posiłków...
Śniadanie i drugie śniadanie nawet udało mi się sfotografować


Omlet z płatków jaglanych, 2 jajek, 3 plasterków salami i pół pomidora (może nie dietetyczny ale bardzo syty, jutro się poprawię).
Na drugie śniadanie pół pomelo.
Obiad to mix makaronów (ze szpinakiem, z pomidorami i kukurydziany) duszona szynka i surówka z marchewki i jabłka.
Podwieczorek z okazji że zapomniałam odwiedzić sklep ograniczył się do kilku orzechów włoskich.
Kolacja to 2 kromki chleba żytniego ze słonecznikiem a na nim po 2 plasterki chudej szynki i sera żółtego.
No i tu zaczął się problem bo na chlebaku wołała czekolada która leży tam od walentynek... tak tak oparłam się jej wcześniej.... dziś już nie... ale tylko dwa paski ;) miała dużo orzechów więc czekolady mniej niż normalna mleczna, obiecuje przerzucić się na gorzką.

2.

Spacer odpadł bo spadł śnieg ale za to intensywnie odśnieżałam auto.

3.

wypić 3,39 litra wody... mam 3,175 l i 45 minut do końca dziś... DAM RADĘ!!!

4.

Założyć bloga...Jak widać udało się, teraz tylko muszę wytrwać w prowadzeniu go. Pomożecie?

5.

8 godzin snu... może nie szalejmy od razu... zacznę od nauki spania 7, do tej pory 6 mi starczało ale prawdopodobnie żeby schudnąć trzeba długo spać.

Czas się zbierać...

 będę twarda dla moich dzieci, dla męża i dla siebie a może szczególnie dla siebie.
dziękuję że mnie wysłuchałaś.
Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz